×

Proszę się zalogować.

email:
hasło:

Zalogowanie oznacza akceptację regulaminu w jego obecnym brzmieniu.


Nie pamiętasz hasła?
Nie masz jeszcze konta?

Alchemia nurkowania - portal nurkowy




MIEJSCA NURKOWE


RANKING MIEJSC NURKOWYCH

Ameryka Pn. / Karaiby / Belize / Blue Hole (Blue Hole) /


Blue Hole

Blue Hole
Lokalizacja: Ameryka Pn. Karaiby
Kategoria: Blue Hole




Dodaj lub edytuj swoją galerię
Blue Hole



Light house Caye,  Belize ,  Big Blue Hole. 

Wyruszamy wcześnie przed światem.  Łódź,  z niskim podkładem i specjalnym zejściem dla płetwonurków,  dwoma silnikami diesla wyrzuca wodę za burtą na wysokość 2m. Płyniemy szybko,  po drodze zbierając jeszcze chętnych na Blue Hole i snorkelowiczów z innych centrów nurkowych.  W sumie jest ok 35 osób.  Jemy skromne śniadanie na pokładzie przygotowane przez organizatorów.  Przed nami ok 3 godz rejs,  duża prędkość łódzi i falowanie oceanu nie pozwalają na utrzymanie równowagi wiec każdy znajduje sobie wygodne miejsce. Większość drzemie.  Mijamy małe wysepki,  przy jednej łódź zwalnia,  a miejscowy chłopak,  który siedział w kącie z czym co wygląda na zakupy,  wyciąga duży worek plastikowy,  pakuje doń  swoje rzeczy trochę go nadymając  powietrzem i  skacze w ubraniu i workiem do wody,  płynie do mijanej wysepki z jakimś szałasem na niej. Nieporadnie mu to idzie a ma jakieś 300m. Skiper  przyspiesza,  a ja widzę go jeszcze przez chwilę jak  walczy z dystansem. 
OK 10tej jesteśmy na miejscu.  Atol Ligthhouse jest ledwo zaznaczony i słabo widoczny. Tylko jaśniejszy krąg wody na to wskazuje.  Wysadzamy snorkelów na płycieźnie,  a sami powoli wpływamy do wnętrza,  do celu mamy jeszcze ok 12km (Blue Hole to wewnętrzny atol) .  Wreszcie jest!  Co biorę "na wiare"  bo nie widzę charakterystycznej ciemnej plamy.  Woda jest tylko troszkę ciemniejsza. Wszystkie zdjęcia reklamowe tego miejsca są robione z powietrza i wtedy widać różnicę barwy.  
Dzielimy się na grupy po 8-9 osób. Żadnego przydziału partnerów.  Krótki instruktaż czego nie wolno co puszczam mimo uszu,  notuje ze mam 3min na zejście i jeśli ktoś ma problemy - zawraca.  Chyba trochę przesadza,  ale nie mam czasu by to sprawdzać.  Skaczemy z pomostu łodzi i zanurzenie. Ląduje na 30ft na krawędzi tym razem znakomicie  widocznej czarnogranatowej dziury.  Sygnał do zejścia i przewodnik plecami w dół i głową ku górze by obserwować grupę,  "leci"  w dół.  Moja kolej.  Dmucham w nos i "skaczę". Wyglada to jak base jumping.  Z głową w dół mijam tych przede mną w tempie jakbym jechał samochodem obok furmanki. Idealnie pionowa,  gładka ściana tej "studni"  potęguje jeszcze bardziej efekt "runięcia  w przepasc". Doganiam przewodnika który pokazuje bym zwolnił,  wiec przybieram bardziej horyzontalną pozycję. On zaczyna wyhamowywać,  ja swoje trochę opóźniam. W efekcie on ląduje  na 130ft w miejscu gdzie zaczyna się rozszerzenie w tej studni, ze stalagmitami,  ja  25ft niżej gdzie Blue Hole powraca do swojego wymiaru i pionu.  Przewodnik jest jakieś 30m ode mnie,  widoczność doskonała lekka szarówka ,  odpowiadam na sygnał OK i lekceważę ten bym się trochę wynurzył (to jeszcze nie jest głębokość na której zrobił bym sobie krzywde) ,  zna mnie już trochę po tych kilku nurkowaniach i nie jest upierdliwy. Ja tez nie,  bo poniżej jest taka sama pionowa ściana nic do oglądania.  Żadnych wystajacych głazów, żadnych roślin tylko idealny pion.  Poniżej głęboko (oceniam na 50 m niżej ale to bardzo trudne bez punktów odniesienia)  widzę sylwetkę rekina. Chętnie zaliczylbym większą głębokość ale bez partnera jest to już zbyt niebezpieczne.  Powoli rozpoczynam wznoszenie się,  oglądam stalagmity, są potężne,  niektóre mają po 20ft długości.  Samo poprzeczne zagłębienie w którym naciekły ma około 10ft szerokości. Można pływac pomiędzy naciekami mając płaski sufit nad głową.  Ktoś świeci latarką,  która raczej przeszkadza. Maruderzy z grupy dopiero docierają do górnej krawędzi rozszerzenia. Nikt nie idzie głębiej.  Cała grupa powoli wznosi się płynąc wzdłuż ściany.  W odległości 20m od nas przepływa biały rekin rafowy,  jest duży i nie zwraca na nas uwagi. Mój komputer wyznacza mi pierwszy Deep stop na 70ft przez co znów odłączam się od grupy,  podobnie na 40ft - drugim Deep stopie.  Teraz widać doskonale różnice w algorytmów komputerów.  Jedni zaczynają na 30ft inni płycej.  Czasy  dekompresji tez są różne.  Wszyscy robią dekompresję w toni.  Jest też lina z dodatkową butla, okazała  przydatna bo przewodnik  holuje  do niej młodego chłopaka któremu brakło powietrza.  Jest trochę paniki i wypitej wody.  Jako pierwszy kończę dekompresję  (to chyba zasługa algorytmu w moim suunto -  ale nie znam się na tym) mimo że to moje 6 nurkowanie w ciągu ostatnich 2 dni i wszystkie były "nieludzkie"  jak mówi mój ulubiony polski instruktor gawędziarz,  bo z dekompresją. Mam jeszcze w butli 1400 psi wiec kręcę się wokół ale nie ma nic ciekawego do oglądania.  Biały piasek,  jakieś 2 ryby.  Raczej delektuję się czystością wody.  
Teraz trochę danych.  Blue Hole ma średnicę 300m, jest idealnie okrągła,  głęboka na 123m. Nie wiadomo dokładnie jaki proces geologicznych ja utworzył miliony lat temu, chociaż nie brak teorii o pozaziemskich istotach winnych jej powstania. Na przekroju przypomina śrubę z nakrętką w miejscu gdzie są stalagmity. Główkę przy powierzchni tworzy niewielki odwrócony stożek pokryty warstwa białego piasku, będący miejscem startowym do zejścia w dół.   Co jest na dnie - nie wiem, może następnym razem się dowiem.  W opcji jest nurkowanie nitroxowe ale potrzeba odpowiednią ilość chętnych. 
Na pokładzie szybka zmiana butli na pełne i po kilkunastu minutach jesteśmy na zewnątrz atolu  Lighthouse na 2gim z 3ech zakontraktowanych na ten dzień.  Myślałem że woda nie może być już bardziej przejrzysta. Może!  Opadamy na piaszczystą łachę po wewnętrznej stronie atolu obok wielkiej skały porośniętej wodorostami i ukwiałami .  Dużo ryb.  Widzialnosc taka ze nie potrafię wyznaczyć jej granicy.  Pojawiają się dwa biale rekiny rafowe.  Większy,  ok 2.5m przepływa ok 10m od nas w asyście rybek pilotów i znika.  Drugi,  mniejszy krąży wokół nas przez całe nurkowanie zataczajac coraz ciasniejzze kręgi. 
Płyniemy w kierunku skały,  jest popękana,  przewodnik znika w rozpadlinie,  my za nim.  Rozpadlinie okazała się sporej długość i korytarzem,  co kilkanaście metrów odsłoniętym od góry co daje trochę światła.  Wyplywamy na zewnętrzną stronę atolu.  Tu pionowa ściana z aż czarna głębią.  Sporo rozpadzie,  ryb.  Pojawia się znajomy rekin - znajomy bo ma te sama grupkę 5 rybek pilotów i podnawkę.  Płynie ok 3-4m ode mnie.  Widzę jego lekko zostaje oko z pionową zrenicą.  Wyprzedza nas i znika.  My zaś bawimy się w chowanego przepływając z jednej strony na drugą podobnymi korytarzami jak poprzednio.  Przy kolejnym pobycie na zewnątrz,  znów jest ten sam rekin.  Zawsze pojawia się z tyłu.  Jestem ostatni, a on płynie wprost na mnie...  Jednak mija mnie,  o półtora długości ramienia i płynie pomiędzy niczego się nie spodziewajacymi uczestnikami nurkowania,  którzy odskakują na prawo lub lewo, zaskoczeni gdy pojawia się w ich polu widzenia.  Jakby tego było mało,  z naprzeciwka płynie duża 1.5m barrakuda wraz z niewielką ławicą ryb wielkości dwóch dłoni. Wygląda to tak jakby barrakuda ciągnęła ze sobą żywa spizarnię.  Ryby towarzyszą jej przy każdym jej manewrze. Zawraca  i z dołu płynie w moim kierunku,  wiec ja w jej kierunku.  Gdy jest blisko widzę jej ostre i pokrzywione zęby. Odpływa wraz ze swoją spizarnia,  a ja dołączam do grupy na wierzchołku  "gory".  Kolejny raz pojawia się rekin.  Znowu jestem z boku i znowu płynie prosto na mnie.  Tym razem chyba puściły mi nerwy bo wyciągam ręce i zaciskam pięści (jakby to miało coś pomoc).  Nasz przewodnik - trochę z góry 4m ode mnie  -  pokazuje na migi bym nie próbował dotykać rekina.  Zauważył juz ze staram się dotknąć wszystkiego co jest w zasięgu rąk. Ale dotknąć rekina to jak drapać  tygrysa za uszami. Nie mam takiego zamiaru.  Rekin przepływa obok i znika na dobre.  Naprawdę tym razem mogłem go dotknąć bez najmniejszego wysiłku.   
Kręcimy się już wokół naszej łodzi. W miarę zużywania powietrza maleje ilość osób pod wodą.  Na koniec zostaje sam i robie jeszcze 2-3 rundki wokół łodzi, zapuszczajac się w niewielkie rozpadliny.  Na łodzi wszyscy czekają już tylko na mnie. Tak kończy się drugie nurkowanie tego dnia. 
Zabieramy snorkelowiczów i płyniemy na ostatnie tego dnia nurkowanie.  Według przewodnika ma to być zupełny relaks,  w miejscu zwanym Akwarium i faktycznie takie przypominało.  Odbyło się na pomalowanym, prawie płaskim dnie porośniętym wyjątkowo dużymi wodorostami i gorgonami z małymi i większymi rybami.  Woda kryształowa,  widoczność kilkadziesiąt metrów - trudna do sprecyzowania bez przyrządów. Mogło być i 50mw poziomie.  Głębokość 30-40ft. Ławice dużych ryb pelalgicznych przeplywały to z jednej to zdrowiej strony.  W tym 8 sztuk naprawdę  wielkich,  o potężnych ciałach  ryb które widziałem pierwszy raz w życiu.  Były blisko.  Miały po ok 1.5-1.7m. Taka masa mięsa robi wrażenie i każdy wędkarz złapawszy taką mógłby odstawić wędki usatysfakcjonowany na resztę zycia.  Płaskowyż kończył się urwiskiem.  Zszedłem wzdłuż niego na 75ft ale nie dostrzegłem dna.  Tym razem nie dałem na siebie czekać i ze wszystkimi wszedłem na łódź.  
W drodze powrotnej,  po orzeźwiającym poczęstunku z ponczu z rumem i owocami,  poprosiłem przewodnika o zorganizowanie mi za dodatkową opłatą,  jeszcze tego dnia, nurkowania nocnego - wszak to ostatni dzień pobytu w Belize - telefonicznie  udaje mu się to zrobić i na pełnym morzu przesiadam się na mniejszą motorowkę. Budzi to zdziwienie pozostałych którzy wyraźnie zmęczeni mają dosyć wody na ten dzień. 
W nowej łodzi nowe towarzystwo - 4 młodych chłopaków i jeden starszy pletwonurek ,  nurkował z nami poprzedniego dnia.  Pytają o wrażenia z Blue Hole. 
Jest już prawie ciemno.  Motorowka jest mała,  ubieramy się pojedynczo, wszystko trochę długo trwa i marznę czekając na pozostałych.  Nurkujemy w jakimś popularnym miejscu bo dużo obcych latarek wokół.  Jest silny a nawet bardzo silny prąd. Trzeba intensywnie machać nogami. Chwila zagadnienia i 5-6m w "plecy". Uciekam z  otwartej przestrzeni w pobliże skał i głazów. Pojawiają się dwa strzepiele "tresowane"  światłem tak jak w pierwszym moim nurkowaniu nocnym tutaj. Poza tym raje,  jedna murena. Prąd musiał się dać we znaki grupie bo po 30min kończymy przy motorówce. Mam jeszcze 2000psi powietrza, ale trudno.....  zresztą w tym prądzie to średnia przyjemność. 

 







Miejsce nurkowe

Logowanie / Rejestracja

Zaloguj się, aby w pełni korzystać ze wszystkich funkcji portalu.

Login Please